„Rodzice pani Kariny jako młode małżeństwo otrzymali od gminy lokal komunalny, gdzie wprowadzili się ze swoją małoletnią córką. Życie rodzinne układało się dobrze, a pani Karina po zdaniu matury dostała się na upragnione studia medyczne, co wiązało się z koniecznością wyprowadzki na drugi koniec Polski. Przez całe studia pani Karina utrzymywała stałe relacje ze swoimi rodzicami, którzy zapewniali ją, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Pod koniec studiów pani Karina otrzymała list z kancelarii komorniczej z natychmiastowym wezwaniem do zapłaty kwoty 30000 zł. Młoda studentka była przerażona, nie wiedziała bowiem o co chodzi, albowiem nigdy nie miała żadnych długów, udała się więc do komornika, który na miejscu poinformował ją, że dłuż dotyczy zaległego czynszu za lokal w którym mieszkała ze swoimi rodzicami, a rok temu wydany została nakaz zapłaty, jednakże pani Karina i jej rodzice nie wnieśli od niego sprzeciwu, dlatego nakaz uprawomocnił.
Lokal komunalny stanowi własność gminy, a pełnoletnie osoby w nim zamieszkujące zobowiązane są do opłacania czynszu. Zgodnie bowiem z art. 688(1) Kodeksu cywilnego za zapłatę czynszu i innych należnych opłat odpowiadają solidarnie z najemcą stale zamieszkujące z nim osoby pełnoletnie. Solidarna odpowiedzialność opiera się na tym, że każdy z dłużników jest odpowiedzialny za cały dług wspólny i dopiero z chwilą zaspokojenia wierzyciela dochodzi do zwolnienia z odpowiedzialności współdłużników. Dłużnik, który spłacił takie zadłużenie, ma względem pozostałych współdłużników tzw. roszczenie regresowe o zwrot spełnionego na rzecz wierzyciela zobowiązania. W praktyce oznacza to, ze wierzyciel kieruje egzekucję do tego dłużnika, który posiada zasoby finansowe, a który następnie nie może uzyskać należnego mu świadczenia regresowego, albowiem pozostali współdłużnicy nie posiadają żadnego majątku.
Pani Karina udała się do adwokata specjalizującego się od wielu lat w sporach sądowych o zapłatę czynszu najmu, który po udzieleniu pełnomocnictwa niezwłocznie udał się do sądu w celu przejrzenia akt. Po powrocie poinformował panią Karinę, że jak najszybciej należy podjąć kroki prawne w celu ochrony jej interesów i istnieje spora szansa na wzruszenie nakazu zapłaty. Mecenas nakreślił dalszy plan działania, a pani Karina mogła wreszcie od wielu miesięcy spokojnie zasnąć. Ale co Mecenas znalazł w aktach.
Jednostki budżetowe zajmujące się windykacją zaległości z tytułu najmu lokalu komunalnego z reguły opierają na dokumentach. Jeżeli z ewidencji lokalu wynika, że zamieszkują w nim trzy osoby (pełnoletnie), to z góry zakładają, że stan ten odpowiada prawdzie i występują do sądu o wydanie nakazu zapłaty przeciwko tym osobom, jako ich adres wskazują adres tego właśnie lokalu. Sąd wysyła tam nakaz zapłaty, jednakże korespondencja z reguły nie jest odbierana (a przynajmniej nie przez wszystkich). Dochodzi do uprawomocnienia takiego nakazu zapłaty, a wierzyciel kieruje sprawę do komornika i to dopiero od niego dłużnik dowiaduje się o tym, że został przeciwko niemu wydany nakaz zapłaty (ostatnie zmiany w procedurze cywilnej powinny doprowadzić do ograniczenia takich sytuacji, jednakże nie zmienia to tego, że możemy otrzymać pozew lub nakaz zapłaty zobowiązujący do zapłaty „zaległego” czynszu). Czy taka osoba może się jakoś bronić?
W takiej sytuacji niezwłocznie należy wnieść sprzeciw od nakazu zapłaty (jeżeli sąd doręczył nam nakaz prawidłowo), a jeżeli o całej sprawie dowiedzieliśmy się dopiero od komornika, powinniśmy przed sądem przedsięwziąć działania zmierzające do prawidłowego doręczenia nakazu zapłaty. Jak bowiem wyżej wskazano, za zapłatę czynszu i innych należnych opłat odpowiadają solidarnie z najemcą stale zamieszkujące z nim osoby pełnoletnie.
Wracając do przedstawionej na początku historii, po przejrzeniu akt sądowych mecenas dowiedział się, że rzeczywiście lokal, w którym pani Karina kiedyś zamieszkiwała był zadłużony, ale gmina domagała się zapłaty za lata, przez które pani Karina już tam nie zamieszkiwała. Mecenas sporządził stosowne pismo procesowe do którego dołączył dowody świadczące o tym, że pani Karina w okresie objętym pozwem tam nie zamieszkiwała. Sąd po rozpoznaniu sprawy powództwo gminy oddalił, dzięki czemu pani Karina była wolna od zadłużenia, co nie mogłoby się stać, gdyby sprawę próbowała „zamieść pod dywan.