Pan Krystian od wielu lat jeździł starym fordem. Samochód w ostatnim czasie zaczął sprawiać wiele problemów technicznych, co budziło irytację użytkownika. Czarę goryczy przelała sytuacja, gdy właściciel stanął w szczerym polu i przez trzy godziny czekał na przyjazd pomocy drogowej. Po tym zdarzeniu Pan Krystian postanowił kupić inny samochód. Długo przeglądał ogłoszenia w Internecie i w końcu zdecydował się volkswagena rocznik 2012. Nawiązał kontakt ze sprzedawcą, który poinformował go, że pojazd jest w idealnym stanie technicznym i wizualnym. Pan Krystian udał się na miejsce, pooglądał samochód i zdecydował się na zakup. Sprzedawca przedstawił mu podpisaną umowę zatytułowaną Kaufvertrag, gdzie po stronie sprzedającego widniał Pan Matthias Hohenzolner zam. w Bochum przy Waldstrasse 8. Handlarz zapewniał, że taka umowa jest w pełni legalna i wystarczy do rejestracji pojazdu, którym można się cieszyć długie lata. Pan Krystian dokładnie pooglądał Brief i wszystko się zgadzało. Zdecydował się więc na zakup. Jeszcze tego samego dnia pojazd został zarejestrowany i dokonano wszelkich opłat, a także ubezpieczono w zakresie OC i AC w jednym z towarzystw ubezpieczeniowych. Po dwóch latach od zakupu pojazd został skradziony sprzed bloku.
W Polsce dalej popularny proceder sprzedaży pojazdów „na Niemca”. Polega on na tym, że nierzetelni handlarze kupują pojazd za granicą i otrzymują od sprzedającego dokumenty sprzedaży. Jednak, aby uniknąć płacenia podatków, sprzedają samochód w Polsce nabywcy na podstawie umowy, gdzie w roli sprzedającego widnieje nie handlarz, a właśnie legendarny Niemiec. Umowa najczęściej spisywana „na kolanie” jest oczywiście fałszywa. Oszczędność w postaci niższej opłaty akcyzowej i braku konieczności zapłaty podatku 2% od czynności cywilnoprawnej jest wątpliwa w kontekście, że kupujący popełnia przestępstwo, a ponadto pozbawia się roszczeń z tytułu rękojmi. Od 1 stycznia 2020 r. ten proceder został utrudniony, lecz dalej jest powszechny na polskim rynku motoryzacyjnym.
Pan Krystian zgłosił szkodę do ubezpieczyciela, który przeprowadził szczegółowe postępowanie wyjaśniające. Przede wszystkim zażądano dokumentacji pochodzenia pojazdu, która od razu wzbudziła podejrzenie likwidatora. Zlecono firmie detektywistycznej pozyskanie dokumentacji pojazdu w Niemczech. Z uzyskanej umowy sprzedaży wynikało, że Pan Matthias Hohenzolner nie sprzedał pojazdu Panu Krystianowi, lecz innej osobie. Zakład ubezpieczeń wydał decyzję odmowną, w której podkreślił, że odszkodowanie się nie należy. Jako powód wskazano, że Pan Krystian nie jest właścicielem przedmiotowego pojazdu, który został nabyty nielegalnie. Poszkodowany zdecydował, że sprawy nie odpuści i postanowił walczyć o swoje prawa.
Zakup pojazdu poprzez podpisanie umowy „na Niemca” skutkuje również znacznie utrudnionym dochodzeniem swoich roszczeń od zakładu ubezpieczeń. Należy liczyć się, że będzie on uchylał się od spełniania świadczenia powołując na fakt, że nie wykazano ciągłości umów, a tym samym potwierdzenia własności przez ubezpieczonego. W razie jakichkolwiek nieprawidłowości wypłata odszkodowania zostanie odmówiona. Pan Krystian postanowił udać się do adwokata specjalizującego się w trudnych sprawach ubezpieczeniowych. Pełnomocnik dokładnie i skrupulatnie przenalizował stan faktyczny i sporządził w imieniu poszkodowanego odwołanie. Niestety zakład ubezpieczeń podtrzymał swoją decyzję wskazując, że umowa sprzedaży była zafałszowana. Aktualnie toczy się postępowanie cywilne przed sądem, gdzie Pan Krystian liczy na pozytywne rozwiązanie sprawy.