Pan Jarosław w 2018 roku kupił w salonie nowy, wymarzony samochód osobowy. Było to jego pierwsze auto nieużywane, więc bardzo o nie dbał i szanował. Na noc przechowywał w garażu i przykrywał kocem, a w czasie codziennej eksploatacji szukał miejsc parkingowych daleko od innych samochodów czy drzew. Pewnego dnia wracał z pracy jak zwykle z uśmiechem na ustach. Jego radość przerwały nagłe uderzenie i głośny huk. Nieuważny uczestnik ruchu wymusił pierwszeństwo i zderzył się z pojazdm Pana Jarosława. W wyniku zdarzenia doszło do uszkodzenia błotnika, drzwi, maski, reflektorów – generalnie prawej przedniej części pojazdu. Właściciel był załamany. Na miejsce została wezwana policja, ukarała mandatem sprawcę, a laweta zawiozła pojazd do ASO, gdzie nastąpić miała likwidacja szkody.
Odpowiedzialność za kolizję drogową rozpatruje się wg przepisu art. 436 § 2 k.c. tj. w razie zderzenia się mechanicznych środków komunikacji poruszanych za pomocą sił przyrody wymienione osoby mogą wzajemnie żądać naprawienia poniesionych szkód tylko na zasadach ogólnych. Również tylko na zasadach ogólnych osoby te są odpowiedzialne za szkody wyrządzone tym, których przewożą z grzeczności. Przez zasady ogólne rozumie się art. 415 k.c., który stanowi kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. Potwierdzenie winy można uzyskać m.in. wskutek dwustronnego oświadczenia zdarzenia drogowego, nałożonego mandatu czy wyroku sądu.
Likwidacja przebiegała bezproblemowo, albowiem szkodę Pan Jarosław zdecydował zlikwidować bezgotówkowo. Całą należność za naprawę otrzymał warsztat, a właściciel o nic się nie martwił. Przy odbiorze doradca serwisowy powiedział mu jednak, że szkoda, iż doszło do zdarzenia, bo pojazd ma niższą wartość. Pan Jarosław po przemyśleniu stwierdził, że tak w istocie jest, gdyż wolałby kupić pojazd bez historii szkodowej, a jak miałby kupować taki po zdarzeniu, to z oczywistą bonifikatą. Zgłosił roszczenie zakładowi ubezpieczeń, który w odpowiedzi odmówił wypłaty odszkodowania w tym zakresie. Stwierdził, że pojazd jest naprawiony, a więc przywrócony do stanu poprzedniego. Stąd też wartość jest taka sama jak przed szkodą.
Zgodnie z treścią art. 361 § 1 i § 2 k.c. oraz art. 363 § 2 k.c. zasada pełnej kompensaty poniesionej szkody określa uprawnienie poszkodowanego do żądania od podmiotu odpowiedzialnego – ubezpieczyciela – odszkodowania, które obejmuje nie tylko straty, które poszkodowany poniósł, ale także korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono. Wobec tego za szkodę należy uznać różnicę pomiędzy stanem majątku poszkodowanego, jaki istnieje po zdarzeniu powodującym szkodę, a stanem majątku, jaki istniałby, gdyby owe zdarzenie nie wystąpiło. Poszkodowany ma prawo zatem oczekiwać, iż otrzymana od ubezpieczyciela kwota w całości pokryje koszty przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody. Należne poszkodowanemu odszkodowanie powinno odpowiadać kosztom usunięcia różnicy w wartości majątku poszkodowanego, tj. kosztom przywrócenia pojazdowi jego stanu sprzed uszkodzenia. Niewątpliwie w ramach odszkodowania powinien być także ujęty rynkowy ubytek wartości handlowej pojazdu. Tak np. SO w Piotrkowie Trybunalskim Sygn. akt II Ca 233/18Pan Jarosław zgłosił się do adwokata, która poprowadził jego sprawę. Ostatecznie zakład ubezpieczeń wypłacił odszkodowanie, gdyż okazało się jednak ono zasadne. Niemniej jednak właściciel ciągle nie mógł się pogodzić, że jego wspaniałe auto zostało uszkodzone. Pieniądze z odszkodowania tylko trochę obniżyły jego poziom frustracji.