Ubezpieczenia: Miałeś kolizję i ubezpieczyciel uznał szkodę całkowitą? Zobacz jakie prawa Ci przysługują w takiej sytuacji.

Pan Jan prawidłowo poruszał się swoim pojazdem fiat punto po drodze z pierwszeństwem  przejazdu. W pewnym momencie z drogi podporządkowanej wyjechał bez ostrzeżenia kierujący samochodem ford fiesta i uderzył w bok pojazdu Pana Jana. Wskutek kolizji doszło do uszkodzenia drzwi prawych przednich oraz prawego błotnika. Pan Jan zgłosił szkodę u ubezpieczyciela i po kilku dniach otrzymał informację –  auto nadaje się do kasacji (szkoda całkowita).

Dla większości poszkodowanych tego typu informacja brzmi jak wyrok –  należy auto zezłomować. Na szczęście w większości przypadków samochód zostanie naprawiony i dalej cieszył jego posiadacza. Szkoda całkowita nie jest uregulowana w powszechnie obowiązujących przepisach prawa. Jest to pojęcie czysto ubezpieczeniowe stosowane przez zakłady ubezpieczeniowe przy określaniu charakteru szkody powstałej w mieniu. Generalnie można wskazać, że jeśli pojazd kwalifikuje się do naprawy, to mamy do czynienia ze szkodą częściową, a jeśli nie – z całkowitą. Druga z sytuacji występuje wtedy, gdy koszty naprawy przekraczają wartość pojazdu w stanie sprzed szkody (wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 12 lutego 1992 r. (sygn. akt I ACr 30/92, OSA 1993, nr 5, poz. 32). Zastosowanie takiej kwalifikacji jest oczywiście o wiele bardziej opłacalne dla towarzystwa ubezpieczeń.

Fiat punto Pana Jana wg wyliczeń ubezpieczyciela był warty przed szkodą 5000 zł. Natomiast z kosztorysu naprawy wynikało, że jej koszty przekraczały ww. wartość o około 1500 zł. W związku z tym dokonano rozliczenia tzw. metodą różnicową (dyferencyjną) tj. od wartości pojazdu sprzed szkody (5000 zł) odjęto wartość pozostałości (rzekomego wraku) 3500 zł, a Panu Janowi wypłacono różnicę 1500 zł jako kwotę bezsporną. Zakład ubezpieczeń poinformował także, że wycofuje zgodę na korzystanie z pojazdu zastępczego. Pan Jan został bez samochodu i bez pieniędzy niezbędnych do dokonania naprawy

Jak stwierdził Sąd Najwyższy postanowieniem z dnia 12 stycznia 2006 r. (sygn. akt III CZP 76/05) w obowiązkowym ubezpieczeniu komunikacyjnym OC ma zastosowanie zasada pełnego odszkodowania wyrażona w art. 361 § 2 k.c., a ubezpieczyciel z tytułu odpowiedzialności gwarancyjnej wypłaca poszkodowanemu świadczenie pieniężne w granicach odpowiedzialności sprawczej posiadacza lub kierowcy pojazdu mechanicznego (art. 822 § 1 k.c.). Suma pieniężna wypłacona przez zakład ubezpieczeń nie może być jednak wyższa od poniesionej szkody (art. 8241 § 1 k.c.) i przede wszystkim na tym tle zachodzi potrzeba oceny, czy koszt restytucji jest dla zobowiązanego nadmierny (art. 363 § 1 zdanie drugie k.c.). Przyjmuje się, że nieopłacalność naprawy, będąca przesłanką wystąpienia tzw. szkody całkowitej, ma miejsce wówczas, gdy jej koszt przekracza wartość pojazdu sprzed wypadku. W związku z powyższym ubezpieczyciele stosują różne praktyki w celu zakwalifikowania zdarzenia jako szkoda całkowita. Najczęstszym jest zaniżenie wartości pojazdu sprzed szkody przy jednoczesnym „pompowaniem” kosztorysu tj. poszerzanie zakresu koniecznej naprawy, stosowania części zamiennych czy stosowania stawki roboczogodziny, która jest nieadekwatna do przedmiotu szkody czy lokalnej sytuacji rynkowej. Wszystkie te działania powodują, że ostatecznie poszkodowany otrzymuje mniejszą kwotę niż faktycznie jaka przysługuje mu w związku z poniesioną szkodą.

Pan Jan nie zgodził się z wyliczeniem zakładu ubezpieczeń i napisał reklamację. Niestety ubezpieczyciel podtrzymał swoją decyzję. Poszkodowany nie zamierzał się poddać, więc udał się do zaufanego zakładu naprawczego marki FIAT, gdzie uzyskał informację, że wymiana drzwi i naprawa błotnika będzie wynosić 4000 zł. Poprosił o wykonanie stosownej ekspertyzy, za która zapłacił 200 zł i udał się do adwokata – specjalisty w sprawach ubezpieczeniowych, który sporządził stosowne odwołanie wraz z przedsądowym wezwaniem do zapłaty. Po otrzymaniu pisma ubezpieczyciel zgodził się na naprawę w kwocie 4000 zł i ostatecznie wypłacił Panu Janowi odszkodowanie łącznie w kwocie 5500 zł tj. 4000 zł za naprawę, 200 zł za ekspertyzę, 300 zł za obsługę prawną oraz 1000 zł za pojazd zastępczy.

Nie ulega wątpliwości, że koszty naprawy nie przewyższyły wartości pojazd sprzed szkody, więc roszczenie przywrócenia stanu poprzedniego było jak najbardziej uzasadnione. Ponadto stosownie do treści art. 361 § 2 k.c. koszty opinii rzeczoznawczej i obsługi prawnej pozostają w normalnym, adekwatnym związku przyczynowym ze szkodą i podlegają refundacji ze strony zakładu ubezpieczeń. Poszkodowanemu przysługiwał również pojazd zastępczy za cały okres naprawy. Dla bohatera artykułu ostatecznie sprawa zakończyła się pomyślnie, bowiem postanowił wdać się spór z towarzystwem i dochodzić swych praw przy udziale adwokata. Niestety wyżej opisane praktyki są bardzo częste, a poszkodowani w wielu przypadkach nie mają wiedzy, sił lub po prostu chęci walczyć o swoje i przyjmują argumentację ubezpieczycieli, a tym samym mniejsze odszkodowania. W związku z tym stanowi to zachętę dla zakładów ubezpieczeń, które ani myślą ukrócić tego typu postępowania. Warto zatem zachować się jak Pan Jan.

W następnym artykule m.in. o szkodzie osobowej, zadośćuczynieniu, kosztach leczenia, rehabilitacji, leków oraz utraconych dochodach. Zapraszam do lektury.

e-mail: l.oles@pirozek.pl

Więcej artykułów