Kradzież pieniędzy z konta: Metoda oszustwa na przewoźnika.

Syn Pana Krzysztofa jest fanem gier komputerowych. Gdyby nie czujni rodzice, potrafiłby grać dzień i noc zupełnie nie zważając na głód i pragnienie. Pod koniec ubiegłego roku zostały wydane nowe konsole i młodzian bardzo pragnął dostać jedną z nich. Pan Krzysztof, który sam czasami zagra jedną lub dwie partię w popularną strzelankę, zamówił w sklepie internetowym nowiuteńki sprzęt. Cała rodzina z niecierpliwością oczekiwali przesyłki.

Kilka dni później Pan Krzysztof otrzymał smsa od przewoźnika, że aby otrzymać specjalny kod i odebrać przesyłkę z automatycznego urządzenia przechowującego paczki, należy kliknąć w podany w wiadomości link. Nie zastanawiając się długo odbiorca to uczynił, po czym jego oczom ukazała się strona, gdzie należało przepisać w odpowiednie pola 5 znaków. Po wprowadzeniu kodu telefon Pana Krzysztofa zaczął się dziwnie zachowywać – wyłączał się i włączał ekran, z głośnika dochodziły dziwne piski, ekran nie reagował na polecania, a żadna aplikacja nie chciała się otworzyć. Próby wyłączenia telefonu również nic nie dawały, a wyciągniecie baterii nie wchodziło w grę, bo jak to w najnowszych urządzeniach, jest ona wbudowana na stałe. Po kilkunastu minutach wszystko wróciło do normy, telefon zresetował się i działał normalnie.

Wieczorem tego samego dnia Pan Krzysztof wszedł na swoje konto bankowe, gdzie zobaczył dziwne przelewy wychodzące na bajońskie sumy. W zakładce KREDYTY zauważył, że zostały zawarte dwie umowy kredytów gotówkowych. Momentalnie Pan Krzysztof wykręcił numer infolinii i zgłosił reklamację, że jakiś haker złamał zabezpieczenia, a on sam żadnych kredytów nie brał. Kilka dni później bank odpisał, że nie widzi żadnych problemów, a kredyty trzeba płacić. W osobnej korespondencji otrzymał też harmonogram.

Powyższy przykład jest typowym sposobem, jakie stosują hakerzy w celu włamania się na nasze konta internetowe. Korzystają z naszej nieuwagi i wykorzystując sytuację potrafią spowodować niepowetowane szkody. Na szczęście jest możliwość uchylenia się od negatywnych skutków tego typu działań. W pierwszej kolejności należy złożyć reklamację do banku. Jeżeli okaże się ona nieskuteczna i bank nie będzie chciał nam pomóc, pozostaje droga sądowa. W przedmiotowej sprawie Pan Krzysztof nie miał woli zawarcia umowy tj. nie chciał i nie wyraził zgody na jej zawarcie. Stąd też nie może być kredytobiorcą. Powództwo powinno być zatem ukierunkowane na ustalenie, że umowa nie istnieje. W takim przypadku sąd stwierdzi, że do zawarcia umowy nie doszło, zatem odpadnie konieczność spłacania rat. Jeżeli bank nam jakieś kwoty potrąci, wtedy będziemy mogli domagać się ich zwrotu na podstawie przepisów o świadczeniach nienależnych.

Więcej artykułów