Pan Zbigniew jest szczęśliwym posiadaczem pojazdu fiat. Samochód właściciel osobiście sprowadził z Włoch, gdzie pracuje i mieszka jego jedyny syn. Poszukiwania trwały bardzo długo, bowiem Pan Zbigniew nie chciał zostać nabity w butelkę. Z tego też względu odrzucił opcję nabycia pojazdu na giełdzie czy od handlarza. Wspomniany fiat był użytkowany w Polsce dwa lata, gdy doszło z pozoru do niegroźnej kolizji drogowej spowodowanej przez innego uczestnika. Poszkodowany i sprawca doszli do porozumienia na miejscu zdarzenia, więc nie było konieczności wzywania policji. Na podstawie stosownego oświadczenia o uznaniu odpowiedzialności przez sprawcę Pan Zbigniew zgłosił szkodę w znanym na rynku towarzystwie ubezpieczeń, a pojazd odstawił do warsztatu, gdzie otrzymał również pojazd zastępczy na czas naprawy. Po kilku dniach wykonano oględziny, na podstawie których orzeczono, że pojazd nie nadaje się do naprawy.
Dwie metody ustalania wysokości szkody
Zasadniczo do wyliczenia wartości odszkodowania z tytułu uszkodzonego pojazdu stosuje się jedną z dwóch metod: częściową i różnicową. Zgodnie z zapisami art. 363 par. 1 Kodeksu cywilnego – „Naprawienie szkody powinno nastąpić, według wyboru poszkodowanego, bądź przez przywrócenie stanu poprzedniego, bądź przez zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej. Jednakże gdyby przywrócenie stanu poprzedniego było niemożliwe albo gdyby pociągało za sobą dla zobowiązanego nadmierne trudności lub koszty, roszczenie poszkodowanego ogranicza się do świadczenia w pieniądzu. Metoda częściowa określa wartość naprawy pojazdy w oparciu o kosztorys określający wartość robocizny i części. Natomiast gdy koszty naprawy przekraczają wartość (cenę) pojazdu na stan przed szkody, wtedy stosuje się metodę różnicową tj. od wartości sprzed zdarzenia odejmuje się wartość wraku i ta kwota stanowi odszkodowanie. Z oczywistych względów druga z metod jest korzystniejsza dla zakładów ubezpieczeń.
Dwie metody ustalania wysokości szkody
Poszkodowany nie zgadzał się z takim stanem sprawy i zażądał szczegółowych wyliczeń. Doręczona kalkulacja wywołała u niego niemalże palpitacje serca, bowiem ubezpieczyciel ustalił wartość pojazdu sprzed szkody na 10 000 zł, gdzie tego typu modele w tym roczniku są warte o kilka tysięcy więcej, a wartość wraku na 7 000 zł. Natomiast koszty naprawy warsztat oszacował na 9 500 zł, co nijak się miało do astronomicznej kwoty 17 000 zł wyliczonej przez zakład ubezpieczeń. Pan Zbigniew postanowił zatem odwołać się od decyzji, lecz w odpowiedzi uzyskał informację, że naprawa jest ekonomicznie nieuzasadniona, a wartość pojazd wyliczona została poprawnie. Dodatkowo wskazano, że wartość obniżają korekty z tytułu indywidualnego sprowadzenia pojazdu zza granicy, szacunkowej z tytułu wcześniejszych szkód oraz nieznanej historii i sposobu eksploatacji, a także braku kompletacji wyposażenia, bowiem samochód miał mieć alufelgi, a jeździł na „stalówkach”. Pan Zbigniew alufelgi ma, ale zakłada je w okresie letnim, bo zimie mu żal. Cała argumentacja ubezpieczalni wydała mu się z jednej strony niezrozumiała, a z drugiej nieuczciwa i absurdalna. W związku z tym postanowił zasięgnąć opinii adwokata specjalisty ds. likwidacji szkód komunikacyjnych.
Nieuczciwe praktyki zakładów ubezpieczeń
Działania ubezpieczycieli stanowiły wielokrotnie podstawę wszczynanych postępowań przez Komisję Nadzoru Finansowego czy temat interwencji Rzecznika Finansowego. Niestety do chwili obecnej stosuje się praktyki, która naruszają prawa poszkodowanych. Powszechne jest zaniżanie stawek i cen części przy wyliczaniu naprawy pojazdu, a z drugiej strony „pompowanie” kosztorysu po stawkach ASO i w cenach części oryginalnych, gdy jest możliwość rozliczenia szkody jako „całki”. W celu zaniżenia wartości pojazdu stosuje się także korekty w programie Info-Ekspert czy Euro-Tax, które nie znajdują uzasadnienia. Przykładem mogą być te założone przy wycenie szkody Pana Zbigniewa. Mimo, że stowarzyszenia rzeczoznawców, KNF wytycznych i sądy w orzeczeniach piętnują tego typu zachowania, cały czas występują one w toku likwidacji szkód.
Z pomocą do sądu
Ostatecznie sprawa została skierowana na drogę postępowania sądowego, gdzie powołano biegłego z zakresu techniki motoryzacyjnej. Z opinii wynikało jednoznacznie, że rozliczenie szkody jako całkowitej było nieprawidłowe, a wartość naprawy nie przekraczała ceny pojazdu sprzed szkody, którą biegły ostatecznie wyliczył na 16 000 zł. Wyrok I instancji był zatem korzystny dla Pana Zbigniewa. Towarzystwo ubezpieczeń nie składało apelacji, więc po uprawomocnieniu wyroku zasądzona kwota znalazła się na koncie poszkodowanego.