Pani Janina po długim dniu pracy wracała do swojego domu. Będąc już praktycznie pod klatką potknęła się o wyrwę w chodniku i wywróciła. Świadek zdarzenia wezwał pogotowie ratunkowe, bo poszkodowana skarżyła się ból ręki prawej i kolana prawego. Ratownik medyczny zdecydował, że konieczne jest przetransportowanie Pani Janiny do szpitala w celu dokonania niezbędnej diagnostyki. Zdjęcia rtg wykazały złamanie ręki w nadgarstku oraz naderwanie wiązadeł w kolanie, a także liczne otarcie naskórka i obtłuczenia. Poszkodowana zdecydowała, że nie odpuści sprawy i będzie dochodzić odszkodowania i zadośćuczynienia od spółdzielni mieszkaniowej tym bardziej, że już wcześniej ona i sąsiedzi zgłaszali zły stan chodnika. W celu zabezpieczenia roszczeń córka Pani Janiny dokonała szczegółowej dokumentacji zdjęciowej i zebrała oświadczenia od sasiądów-świadków szkody.
Mimo coraz lepszego stanu naszych ulic często zdarza się, że jakość traktów dla pieszych pozostawia wiele do życzenia. Chodniki posiadają liczne wyrwy, odspojenia, pęknięte płyty, zapadliska itp.. Uwagi i prośby mieszkańców co stanu technicznego tych budowli często pozostają bez odpowiedzi. Właściciele i zarządcy dróg mają obowiązek dbania o należyty stan ulic i chodników. Konieczne remonty dokonywane są najczęściej już po zdarzeniu jakim jest szkoda na osobie. Przez to pojęcie rozumie się śmierć, uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia wraz z uszczerbkiem poniesionym w ich następstwie. Zgodnie z art. 444 k.c. w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienia szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Ponadto zgodnie z treścią art. 445 k.c. w wypadku takiego zdarzenia poszkodowanemu przysługuje zadośćuczynienie za doznaną krzywdę. Na szczęście większość zarządców i właścicieli dróg i chodników posiada dobrowolne ubezpieczenie OC, które obejmuje ochroną ww. wypadki.
Po opuszczeniu szpitala Pani Janina zadzwoniła do wyspecjalizowanego adwokata-specjalisty ds. ubezpieczeń i odszkodowań i przedstawiła swoją sprawę. Pełnomocnik w imieniu poszkodowanej zwrócił się z wezwaniem do zapłaty do spółdzielni mieszkaniowej w związku z zawinionym zaniechaniem w zabezpieczeniu feralnego chodnika. Przedstawiciel spółdzielni przekazał numer polisy i oraz oświadczenie wskazujące, że poczuwają się do odpowiedzialności za zdarzenie, bowiem chodnik istotnie był wadliwy, lecz zarządca nie miał środków na dokonanie remontu w danym okresie. Po zgłoszeniu szkody towarzystwo ubezpieczeń przeprowadziło postępowanie wstępne i uznając 4% uszczerbku wypłaciło Pani Janinie 2000 zł tytułem odszkodowania i zadośćuczynienia jako kwotę bezsporną. Ewentualną dopłatę uzależniło od przedstawienia rachunków i innej dokumentacji potwierdzającej poniesione koszty.
Powyżej opisane działanie ubezpieczyciela ma charakter typowy. Towarzystwo nie miało faktycznej i prawnej podstawy do odmowy uznania roszczeń, więc postępowanie zostało ukierunkowane na ograniczenie wypłaty odszkodowania. Wyliczone 4% uszczerbku nijak ma się do faktycznie poniesionej szkody, a wartość ta została ustalona na podstawie programu, a nie faktycznie przez lekarza. Ponadto kwota bezsporna nie obejmuje kosztów leczenia, na które składają się leki, opatrunki, rehabilitacja, koszty dojazdów, opieki, utracone dochody i szereg innych roszczeń. Jak stwierdził Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 13 grudnia 2007 r. (I CSK 384/07) „uwzględnienie roszczenia poszkodowanego, skierowanego przeciwko zobowiązanemu do naprawienia szkody, o wyłożenie z góry sumy potrzebnej na koszty leczenia jest niezależne od tego, czy poszkodowany dysponuje odpowiednimi środkami własnymi na pokrycie wskazanych wyżej kosztów oraz czy jest objęty systemem finansowania świadczeń opieki zdrowotnej ze środków publicznych, chyba, że strona zobowiązana do naprawienia szkody wykaże, że koszty leczenia poszkodowanego zostaną pokryte w całości ze środków publicznych, w tym także przyznawanych w ramach szczególnych procedur obejmujących także decyzje uznaniowe uprawnionych podmiotów”. Co do wysokości zadośćuczynienia za ból i cierpienie, to jest kwestia indywidualna. Przede wszystkim trzeba określić jak wypadek wpłynął negatywnie na życie poszkodowanego i jego bliskich tj. w jaki sposób ograniczył i uniemożliwił funkcjonowanie jak przed zdarzeniem, z czego poszkodowany musiał zrezygnować, jaki dyskomfort fizyczny i psychiczny odczuwał na skutek zdarzenia. Na tej podstawie można oszacować kwotę, która w przybliżeniu będzie rekompensować wszelkie negatywne następstwa szkody.
Pełnomocnik Pani Janiny nie zgodził się z wyliczeniem zakładu ubezpieczeń i napisał stosowne odwołanie-reklamację. W piśmie opisano skrupulatnie stan faktyczny w trakcie i po wypadku, a także załączono dokumentację medyczną ze szczegółowym opisem doznanych obrażeń i ich następstw, rachunki za leki, oświadczenie córki Pani Janiny, że w okresie rekonwalescencji wzięła urlop bezpłatny w pracy i opiekowała się matką, a także wyszczególniony wykaz wyjazdów do lekarza na kontrole, na rehabilitację i basen. Z opinii lekarza ortopedy z SOR wynika, że Pani Janina być może nigdy nie odzyska pełnej sprawności w uszkodzonej ręce i istnieje duża szansa, że w przyszłości odczuwać będzie dyskomfort np. w czasie zmiany pogody. Adwokat zatem wezwał ubezpieczyciela do wypłaty adekwatnej kwoty zadośćuczynienia, bowiem Pani Janina przed wypadkiem była osoą aktywną, spotykała się ze znajomymi, uprawiała nordic walking oraz grała w squasha. Po zdarzeniu bóle w ręce i kolanie, mimo zakończonego leczenia, uniemożliwiają dotychczasową, wysoką aktywność fizyczną. Łączne roszczenie zostało ustalone na kwotę 60000 zł – szkoda na osobie i koszty leczenia na 25000 zł, a zadośćuczynienie na 35000 zł. Stosowne żądanie wraz z dokumentami ubezpieczyciel otrzymał listem poleconym.
Jak wskazał Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 7 grudnia 2017 r. I PK 337/16 „w przypadku uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia należy wziąć pod uwagę, między innymi, rodzaj i stopień intensywności cierpień fizycznych lub psychicznych, czas ich trwania, nieodwracalność skutków urazu, wpływ skutków urazu na dotychczasowy styl życia pokrzywdzonego, rodzaj dotychczas wykonywanej przez niego pracy zarobkowej, szanse na przyszłość, a także poczucie nieprzydatności społecznej czy wywołaną następstwem deliktu bezradność życiową pokrzywdzonego.” Każdy przypadek należy traktować indywidualnie i stosowanie jakichkolwiek szablonów wyliczeń jest niedopuszczalne. W celu zabezpieczenia roszczeń warto należycie udokumentować szkodę. Przede wszystkim koniecznie jest wykonanie zdjęć miejsca zdarzenia, zebrać dane świadków i ich oświadczenia nie tylko dotyczące samego zdarzenia, a także sposobu zarządzania przed szkodą, gromadzić dokumentację medyczną, rachunki za leki, rehabilitację, wizyty na basenie, siłowni itp. Warto również przedstawić inne dowody wykazujące poniesioną przez nas krzywdę np. dla osób intensywnie uprawiających sporty typu kolarstwo czy bieganie przydatne mogą okazać się wydruki z aplikacji trackingowych typu endomondo czy Strava. W ten sposób wykażemy, że na skutek szkody uniemożliwiono nam uprawianie ulubionego hobby, co zwiększyło nasze cierpienie, a tym samym wartość zadośćuczynienie powinna być wyższa.
Ubezpieczyciel likwidujący szkodę Pani Janiny w świetle przedstawionej dokumentacji i argumentacji adwokata zdecydował się na ugodowe rozwiązanie sprawy, które satysfakcjonowało obie strony sporu. Ostatecznie poszkodowana otrzymała świadczenie w łącznej kwocie 50000 zł, co pozwoliło Pani Janinie m.in. na skorzystanie z opieki profesjonalnego ortopedy sportowego i już po dwóch miesiącach wróciła do treningów squasha. Poszkodowana była również zadowolona ze współpracy z adwokatem, bowiem profesjonalnie poprowadził sprawę o odszkodowanie i zadośćuczynienie.
W następnym artykule m.in. o wypadkach przy pracy, przysługujących z tego tytułu roszczeniach i możliwości dochodzenia odszkodowania. Zapraszamy do lektury.
e-mail: l.oles@pirozek.pl